poniedziałek, 13 listopada 2017

Próba zrozumienia Ukrainy! Lwów i wjazd do Tarnopolu.

...i wiem, że ogranicza nas tylko jedno. Ograniczają nas normy; ogólnoprzyjęte ustalenia, które nie są jednoznaczne. Jeśli usłyszymy, że coś jest niemożliwe, wierzymy w to, bo nie czujemy się na tyle pewnie, byśmy mogli to podważyć. Zapominamy o tym, że "niemożliwe" posiada kilka granic i każda z nich znajduje się w zupełnie innej odległości. A każdy z nas...patrzy inaczej.

"...Wyobraźcie sobie, że naukowcy wzięli tego owada pod lupę, zmierzyli, zważyli i wyszło, że powierzchnia nośna skrzydeł trzmiela jest za mała w stosunku do jego masy ciała. W związku z tym trzmiel nie może latać, tylko że...nikt mu o tym nie powiedział! Więc on lata." /Martyna Wojciechowska 
_______________________________________
Całkiem wcześnie stanęłam na wylotówce z Jabłonek w stronę Przemyśla. Trafiłam na jednego z tych kierowców, których zapamiętuje się na długo i z którym łapie się super kontakt. Przemek nie jechał do samego Przemyśla, ale pomógł mi, wioząc w dużo lepsze miejsce i uprzyjemniając mi czas rozmową po dwóch dniach komunikowania się w zasadzie tylko z naturą. Szybko złapałam kolejnych kierowców, którzy zawieźli mnie do celu. W zasadzie miałam przejechać granicę autostopem, ale będąc sama, czasami wybieram inne środki komunikacji. Znalazłam się więc w pociągu, który był tani i na którego nie musiałam długo czekać. Była to moja druga samotna podróż i czułam odrobinę niepokoju, który naprawdę uwielbiam! "Jadę do innego kraju, nie wiem jeszcze gdzie będę spała i kogo tam poznam, nie wiem co przyniesie jutro i jaką opinię o Ukrainie sobie wyrobię i wszystko to jest niesamowicie ekscytujące!".

Wysiadłam. Było już późno i zaczynało się ściemniać, a ja stałam właśnie we Lwowie i próbowałam przeczytać jakikolwiek napis po ukraińsku, niestety byłam bezradna i nie miałam pojęcia, gdzie się udać aby znaleźć jakikolwiek nocleg. Nie miałam też internetu ani map i w sumie pomyślałam sobie, że mogłabym przespać się na dworcu i jutro na spokojnie wszystko ogarnąć, ale ostatecznie stwierdziłam, że lepiej będzie się ruszyć i zrobić to teraz. Szłam więc przed siebie i po jakimś czasie natrafiłam na hostel z pokojem wieloosobowym. Nie zastanawiałam się nad nim długo, mimo że chyba trochę przepłaciłam,dając równowartość prawie 20 złotych za łóżko. Porozmawiałam z ludźmi, z którymi miałam spędzić dwie noce, nauczyłam się od nich kilku słów po ukraińsku a następnego dnia rano poszłam zwiedzać Lwów. Miasto niewątpliwie ciekawe, ładne, związane z Polską...ale co zrobić, jeśli i tak cały czas masz w głowie góry, z których dopiero co wyjechałaś i wyobrażenia otaczającej natury, a miasto trochę cię tłamsi.






Wtedy też poznałam Łukasza, który mieszkał w Tarnopolu i planuje wyjazd w ukraińskie góry. I tak też znalazłam się właśnie tam, bo...dlaczego nie? Z Lwowa do Tarnopolu przejechałam pociągiem, poznając nieco Ukraińców (a nawet trochę bardziej niż nieco, bo już po kilku przejechanych kilometrach proponowali mi wódkę, a ich nawiązywanie kontaktów ze mną było bardzo przyspieszone). Jednocześnie jednak, gdy myśleli, że czegoś nie rozumiem, to zwyczajnie mnie obrażali, ale...przymykałam na to oko.

Do tej pory byłam jeszcze bardzo słabo rozgarnięta i mogę śmiało powiedzieć, że "nie rozumiałam Ukrainy", jakkolwiek można to zinterpretować. Miałam duży problem ze zrozumieniem rozkładu pociągów, z rozszyfrowywaniem napisów i ogarnięciem, dlaczego jakieś cztery razy przyczepili się do mnie i zadawali pytania, brzmiące mniej więcej : "co ty tu robisz sama?" (w końcu zaczęłam odpowiadać, że czekam na znajomych - działa najefektywniej).

I tak z dnia na dzień widziałam coraz więcej plusów podróżowania samej jak i minusów. Ceniłam niezależność, lecz jednocześnie brakowało kogoś z kim mogę podzielić się opiniami (bardzo trzeba uważać na wymienianie się takimi opiniami na temat Ukrainy z Ukraińcami, bo nawet jeśli zapytają "jak ci się podoba Ukraina? Mów szczerze!", to i tak oczekują tylko tego, że będzie się ją wychwalać; "Ukraina jest jak matka!")
CDN.

2 komentarze:

  1. Jeszcze nigdy nie byłam na Ukrainie. Super zdjęcia ;)

    Mój blog *klik*

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no odważna z Ciebie kobitka:):):)
    Samotne podróżowanie na pewno jest super, ale ja mimo wszystko wolę działać w grupie:)
    Na Ukrainie jeszcze nie byłam, ale wybieram się.
    Jest tylko jeden minus. Podobno na przejściu granicznym trzeba spędzić strasznie dużo czasu - nawet do czterech godzin.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń