wtorek, 25 października 2016

Mentalność dziecka...jak być sobą z mojej perspektywy.

"Nie pragnij być lepszym od innych, najpierw bądź samym sobą"
_____________________________________________

   Dziś kończę X lat. Według społeczeństwa powinnam stać prawdopodobnie gdzieś na granicy dzieciństwa a dorosłości. Ponad połowę moich myśli zajmować powinna moja przyszłość...zupełnie tak, jakby teraźniejszość nie miała istotnego znaczenia. Najczęstszym pytaniem, jakie słyszę jest "i co teraz? jak ci poszła matura? idziesz na studia? a co chcesz w życiu robić?", a kiedy odpowiadam "tylko jedno jest pewne; będę podróżować", zazwyczaj spotykam się z niezrozumieniem i pewnego rodzaju krytyką.

   Każdy z nas posiada taki impuls, który pcha go w pewnym kierunku. Niekiedy impulsowi pomaga złudzenie...przeszłość...życie... Bo przecież "skoro zawsze dobrze się uczyłem a moja poprzeczka była wciąż podnoszona, to nie ma innej opcji, niż dobre studia" / "skoro nigdy nie udawało mi się w szkole i nie miałem do tego motywacji to chyba się do tego nie nadaję...znajdę pracę"... Nie mamy odwagi myśleć. Nie mamy odwagi zadawać sobie pytań, nie biorąc pod uwagę tego co wypada, co pomyślą inni... Nie mamy odwagi realizować swoich planów, bo ktoś kiedyś powiedział, że to nie dla nas, że jesteśmy stworzeni do czegoś innego.

   Zadajmy sobie jednak kilka podstawowych pytań... Kto stworzył granice? Dzięki komu powstały schematy? Kto wymyślił pieniądze? Kto postanowił, że w wieku kilku lat powinniśmy iść do przedszkola, później do szkoły...na studia...i do pracy? Nikt inny jak człowiek. To nie świat wymaga od nas określonego życia, to nie życie wybiera nam plany, to nie "ten cholerny XXI wiek" nakazuje nam żyć wedle pewnych reguł... To człowiek. Pozwalamy tworzyć się innym ludziom. Nie robimy tego z tego powodu, że musimy, że tak trzeba...robimy to, ponieważ się boimy. Nie chcemy wychylać się z tłumu, by uniknąć krytyki. Razem z krytyką często unikamy szczęścia. Nigdy nie pozwalamy samym sobie krzyczeć, mówimy szeptem o tym, o czym marzymy, jeśli te marzenia są inne...

   Jedyną słuszną prawdą jest to, że nie ma czegoś takiego jak "normalność". To tylko ogłupiające określenie przypisane temu, co proste. Każdy z nas jest kimś. Największym błędem ludzkości jest mówienie o ludziach, jako o ogóle... Jedni czują się bezpiecznie w pewnym określonym schemacie, we własnych czterech ścianach, z rodziną, z pracą...inni znajdują to bezpieczeństwo w przygodzie, nawet jeśli ta przygoda trwać ma całe życie... I co w tym złego? Nic. A mimo to nieodłączną częścią realizacji siebie jest krytyka otoczenia.

   Gdybym była słaba, zrezygnowałabym z marzeń, ponieważ daleko im do tego, co ustalono...ponieważ powiedziano mi kiedyś "słuchaj, masz fobię społeczną, nie dasz sobie rady"...ponieważ "kasa jest podstawą poprawnego funkcjonowania"... ponieważ moje X lat zobowiązuje do "normalniejszych" planów i zaprzestania wierzenia w magię. Ale jestem silna. Silna i zajebiście szczęśliwa. "I co, Martyna, co będziesz w życiu robiła?", "Rzucę wszystko i wyjadę, będę napawała się miłością, powietrzem, wolnością... wrócę gdy najdzie mnie na to ochota, a wtedy pomyślę co dalej". A jeśli stwierdzę, że popełniłam błąd? Trudno. Jestem tylko człowiekiem. Popełniam w życiu masę błędów. I myślę, że warto...dla realizacji siebie, dla wolności, szczęścia...

Odliczam czas do nowego życia. Nie dorastam. Moje X to tylko liczba. Mentalnie wszyscy jesteśmy dziećmi. I mamy prawo ustalać własne reguły. 

________________________________________________