poniedziałek, 18 maja 2015

W gonitwie...

Dalajlama zapytany kiedyś o to, co go najbardziej zadziwia, odparł : "Człowiek, ponieważ poświęca całe swoje zdrowie, by zarabiać pieniądze. Następnie poświęca całe swoje pieniądze, by odzyskać zdrowie. Oprócz tego jest tak zaniepokojony swoją przyszłością, że nie cieszy się z teraźniejszości. W rezultacie nie życie ani w teraźniejszości, ani w przyszłości. Żyje tak, jakby nigdy nie miał umrzeć, po czym umiera tak naprawdę nie żyjąc"... 

Cytat ten towarzyszy mi od dobrych paru lat. Jest podpowiedzią w chwilach zwątpienia, jakimś impulsem do mniej "realistycznego" spojrzenia na świat, pomocą w wylaniu własnych emocji - na papier lub słownie. Umieściłam ten cytat w swojej książce, umieściłam ten cytat w swoim życiu. Tyle razy, ile czuję, że mimowolnie wchodzę w jeden z utartych schematów - tyle razy sobie o nim przypominam. Problem człowieka polega na tym, że wciąż pragnie. Pędzi do przodu - byle szybciej, byle zdobyć jak najwięcej. O ile marzenia są pozytywnym impulsem w dążeniu do celu - o tyle nieustanne pragnienie to zapominanie o chwilach teraźniejszych, niekiedy wartych zapamiętania. Czasem łatwo jedno z drugim pomylić... Człowiek się gubi.

Jako dziecko wierzyłam w czary. Marzyłam i mimo braku realnego dążenia do spełniania marzeń - twierdziłam, że sama sobie to wszystko wyczaruję. Niektóre rzeczy wyczarowałam - naprawdę... Każdy człowiek powinien mieć w sobie cząstkę dziecka - nie dać się zgnębić schematom, które narzuca życie. Tkwimy w pewnego rodzaju błędnym kole... Rodzimy się, rośniemy, dorośli wmawiają nam, jak powinno wyglądać dobre życie, uświadamiają nam, czym jest praca, jak bardzo potrzebne są pieniądze, jak ważne jest wykształcenie... A potem my sami dorastamy - najczęściej wchodzimy w schemat i przekazujemy naszym dzieciom to samo, co sami usłyszeliśmy... Wskutek tego wszyscy gonią...za dobrą szkołą, za pracą, za pieniędzmi... Zapominają...o szczęściu.


Spróbujmy położyć się na łące, pod gołym niebem i nie myśleć o niczym... Przynajmniej przez chwilę...

czwartek, 14 maja 2015

O odwadze, marzeniach, wiosennych nastrojach...wolności i czekaniu na miłość...

Maj ma w sobie coś takiego, że wprowadza mnie w stan refleksji. Zupełnie innych, niż te jesienno-zimowe, przepełnione chandrą i dziwacznym niepokojem. Całe wiosenne otoczenie daje mi do zrozumienia, że świat jest piękny...że życie także może być piękne, jeśli tylko posiadamy...odwagę. Odwaga jest chyba czymś, bez czego życie nie może być życiem udanym. Często marzymy o czymś, czego boimy się zrealizować. Zastanawiamy się, czy się uda, czy ma to sens, czy nie jest głupie...a co pomyślą inni, jak zareagują?... Każdy z nas niewątpliwie się boi - mimo świadomości, że przecież i tak kiedyś umrzemy, staramy się żyć bezpiecznie. Rasa ludzka raczej nie działa spontanicznie, tym bardziej instynktownie. Owszem - istnieją ludzie bardziej lub mniej zwariowani - ale analiza istnieje w naszych głowach zawsze... Co gorsze - analiza często jest błędna i usuwa nasze plany... Może i szkoda?... Głupio jest żałować, że czegoś się w życiu nie zrobiło... Czuję, że zbliżam się do etapu życia, o którym zawsze marzyłam... Czuję, że niedługo zatopię się w jakimś dziwnym wirze - podróży, poznawania swoich (nie tylko) słabości, patrzenia na świat przez inny pryzmat... Pozostaje mi czekać, bo jednak, jak każdy - od czegoś jestem obecnie uzależniona... Zbliżam się powoli do wakacji, o których myślę i które często mi się śnią...


Koń biegnie przed siebie. Czuję każdy jego ruch, słyszę jego oddech. Nie ograniczam, nie próbuję za wszelką cenę "stać wyżej", staram się współgrać. Czuję, że się poddaje, choć wcale tego na nim nie wymuszam. Wolność = posłuszeństwo. Bądźmy przywódcami - ale dobrymi.



Pies patrzy na mnie smutnymi oczami... Otacza nas zapach lasu, ognisko, masa innych psów - tych schroniskowych i tych, które posiadają już swoje domy. Zwierzę kładzie mi łeb na kolanach, nastaje dziwna atmosfera... Wiem, że będzie musiał wrócić do swojego boksu. Zawsze musi... Hiena - pies z tymczasowym imieniem (miejmy nadzieję), z boksu H7... Pies z najsmutniejszym spojrzeniem, jakie kiedykolwiek widziałam... Z początku mało w nim było nadziei... Niechętnie wychodził na spacery, przy obecności człowieka był apatyczny, uciekał... Ostatnio sam wpycha łeb w obrożę. Zyskał nadzieję... Niech Jego nadzieja nie będzie błędna... Hiena to pies jeden z wielu... Pies, który odwdzięczy się wiernością i miłością. Będzie najlepszym przyjacielem........ 
_________________________________________________________

NIE KUPUJ, ADOPTUJ!